środa, 15 lipca 2015

Rozdział 6

Drażniący dźwięk dobiegł do moich uszu wybudzając mnie z błogiego snu. Co do cholery?! Podniosłam raptownie głowę, próbując namacać dłonią źródło irytującego brzęczenia. Moje opuszki dotknęły zimnego urządzenia i z impetem rzuciłam nim za siebie. Gdy usłyszałam trzask oznajmiający spotkanie mojej komórki z podłogą zerwałam się na równe nogi i podniosłam ją z ziemi. Był to przestarzały model ale na razie nie stać mnie na nic lepszego. Super, wyświetlacz pękł. Nacisnęłam przycisk menu by sprawdzić czy mechanizm działa jak należy. Wyświetlacz nadal pozostawał ciemny co oznaczało, że telefon wyzionął ducha. Genialnie. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. 9:00, kurwa. Godzinę temu powinnam być w pracy, czemu ten złom zabrzęczał dopiero teraz? Rzuciłam się w stronę szafy wygrzebując czarną obcisłą sukienkę. Pospiesznie wzięłam prysznic i nałożyłam lekki makijaż, że też muszę pracować w biurze. Wpadłam do pokoju jak poparzona, po czym przerzuciłam szafkę z butami do góry nogami, w poszukiwaniu czarnych szpilek. Dobra, później się posprząta, machnęłam ręką na zabałaganiony pokój i wybiegłam z domu wkładając jeszcze po drodze pasujące kolczyki. Kilka razy przebiegłam na czerwonym, w związku z czym spotkałam się z głośnym trąbieniem samochodów. Ludzie trzymacie tyłki w ciepłych samochodach a ja biegnę do pracy na złamanie karku, litości trochę. Wbiegłam do budynku spodziewając się Mary siedzącej w recepcji ale jej nie było, na jej miejscu siedziała młoda rudowłosa kobieta w czarnej, idealnie skrojonej marynarce. Zmarszczyłam brwi zmieszana, widząc jakie zmiany tutaj zaszły. Nie było tu już ciepło i przytulnie. Sterylne biele i ponure szarości może i wyglądały elegancko ale zdecydowanie nie czułam się tu komfortowo. Weszłam do windy. Kolejne zmiany, gdzie się podziała ta pogodna muzyczka, która towarzyszyła gościom odwiedzającym naszą firmę? Drzwi rozsunęły się a ja wydostałam się z metalowej puszki. Moje zdziwienie przybrało ostateczny poziom gdy zobaczyłam, że tam gdzie zwykle siedziałam ja, siedzi kolejna ruda kobieta. Zatrzymałam się, moje stopy zdawały przykleić się do podłoża a głos utknął gdzieś w moim wnętrzu i nie chciał wyjść. O co tu biega? Kobieta odwróciła się w moją stronę, kiedy zauważyła, że stukanie towarzyszące stykaniu się mojego obcasa z podłogą ucichło. Lisica wstała i z uśmiechem podeszła w moją stronę. Zmierzyłam ją wzrokiem, czułam się niezwykle niezgrabna przy jej wąskiej talii i długich smukłych nogach. Zabiłabym by mieć jej figurę. Kobieta była wiele wyższa ode mnie co spowodowało moją jeszcze większą nieśmiałość. El, odezwij się! Splotła przed sobą ręce patrząc na mnie nieco z góry. Moją uwagę przykuła jej fryzura. Jej kucyk był tak mocno spięty, że głowa bolała mnie na samą myśl. Wszystko dopięte na ostatni guzik, no jakżeby inaczej.
- Panna Mason? - spytała i błysnęła białymi zębami. W jej zielonych oczach ujrzałam rozbawienie. Co ją do cholery bawi? Zmierzyła mnie wzrokiem a wredny uśmiech nie opuszczał jej twarzy nawet na chwilę. Uważa się za lepszą? Kiwnęłam głową w odpowiedzi na jej pytanie.
- Proszę usiąść, poinformuję Pana Sangstera, że Pani dotarła. - wskazała na rząd krzeseł stojących pod ścianą. Znów ten fałszywy uśmiech. Podeszła z wdziękiem do dużych mahoniowych drzwi - chyba jedynej ciemnej rzeczy w tym walonym biurze - i zapukała.
- Proszę! - usłyszałam ostry głos Thomasa i wyobraziłam sobie jak poirytowanie błyszczy w jego czekoladowych tęczówkach. Ruda wślizgnęła głowę do jego gabinetu i zawiadomiła, że jestem na zewnątrz po czym zamknęła drzwi i jej wzrok znów spoczął na mnie.
- Pan Sangster zaraz panią przyjmie, zechciałaby się pani nieco odświeżyć? - spytała siląc się na uprzejmy ton. Pokręciłam głową, Boże niech ona sobie pójdzie. Skinęła głową i jakby czytała w moich myślach wycofała się do swojego - właściwie mojego - miejsca. Czekałam tupiąc nerwowo nogą i skubiąc paznokcie. Po krótkiej chwili ciężka powłoka uchyliła się i ujrzałam Thomasa. Uśmiechnął się szeroko na mój widok. Przesunął się robiąc mi przejście i wskazał ręką na wnętrze gabinetu zapraszając mnie. Jeszcze raz rzuciłam spojrzenie na rudą kobietę po czym weszłam do  pomieszczenia a drzwi zatrzasnęły się.
- Cieszę się, że Cię widzę. - zaczął - od piętnastu minut próbuję się do Ciebie dodzwonić. - zmarszczył brwi. Oparł się o swoje biurko i wlepił we mnie ten swój przeszywający wzrok.
- Nie mam telefonu - przyznałam. Chłopak zmarszczył brwi i już otwierał usta, żeby coś powiedzieć ale przerwałam mu.
- Co tu się dzieje? - pokręciłam głową i spojrzałam na niego oczekując wyjaśnień.
- O czym mówisz? - był oazą spokoju. Jak on to robi do cholery? Na pewno widzi, że jestem zdenerwowana. Ignorant.
- O czym mówię?! - wybuchłam. Muszę nauczyć się trzymać emocje na wodzy. Chłopak wydawał się niewzruszony całą tą sytuacją. Jego palec wskazujący poruszał się po dolnej wardze, czekał na rozwój sytuacji.
- Co się tutaj dzieje? Gdzie jest Mary, gdzie są wszyscy pracownicy? I co tu robią te rude lale? - założyłam ręce na piersiach czekając na odpowiedź. Dłonie chłopaka mocniej zacisnęły się na krawędzi blatu. Thomas obdarzył mnie chłodnym spojrzeniem po czym odepchnął się od biurka i w mgnieniu oka znalazł się centymetry ode mnie. Moja pewność siebie momentalnie uleciała, ręce opadły mi wzdłuż tułowia a ciało instynktownie cofnęło się do tyłu. Pochylił się nade mną a ja wstrzymałam oddech.
- Nie tym tonem. - powiedział a jego głos był niższy niż zazwyczaj. Dreszcze przebiegły wzdłuż mojego kręgosłupa ale dzielnie mierzyłam się z jego spojrzeniem. Thomas podszedł jeszcze bliżej, górował nade mną wzrostem, jego sylwetka była jeszcze bardziej przytłaczająca. Nie dam rady. Odwróciłam się i szybkim krokiem ruszyłam w stronę drzwi, ale nie byłabym sobą gdybym kilka razy nie potknęła się o własne nogi. Chłopak stał w miejscu nie ruszając się nawet o centymetr, byłam wdzięczna w pewnym sensie. Już chciałam nacisnąć klamkę kiedy usłyszałam ciche kliknięcie. Westchnęłam cicho nie mogąc uwierzyć w całą tą sytuację. Odwróciłam się powoli, wzrokiem szukając sylwetki chłopaka. Jego ciało znów było oparte o biurko, a w jego dłoni zauważyłam małe urządzenie. Thomas uśmiechał się triumfalnie obracając między palcami pilocik. Przymrużyłam oczy posyłając mu mordercze spojrzenie, zdawał się tego nie zauważyć.
- Podejdź do mnie. - znów wydaje polecenia, ugh. Podeszłam do niego z grymasem na twarzy. Im dłużej będę mu się stawiać tym dłużej będzie mnie tu trzymał.
- Przydałoby się zrobić coś z tymi Twoimi niewyparzonymi ustami. - szepnął a jego oczy zatrzymały się na moich wargach. Zarumieniłam się i spuściłam głowę mając nadzieję, że włosy zakryją mi zaczerwienione policzki. Jest taki...bezpośredni. Thomas pociągnął mnie za podbródek zmuszając bym na niego spojrzała.
- Jesteś taka nieposłuszna. - zmarszczył brwi i przekręcił głowę w prawą stronę jakby chciał przyjrzeć się mi pod innym kontem.
- Zawsze byłam. - szepnęłam ledwo słyszalnie a jego oczy pociemniały.
- Racja. - dziwny błysk przemknął przez jego tęczówki. Poczułam ssanie w żołądku i skrzywiłam się. Zapomniałam, że nie jadłam śniadania. Zaraz potem usłyszałam głośne burknięcie. Thomas zmarszczył brwi i rzucił mi pytające spojrzenie.
- Jadłaś coś dzisiaj? - spytał z nutką troski w głosie. Pokręciłam przecząco głową i złapałam się za brzuch czując kolejne, nieprzyjemne ssanie. Thomas chwycił mnie za ramię i poprowadził w stronę wyjścia. Wychodzimy? Usłyszałam ciche kliknięcie oznajmiające cofnięcie blokady i już chwilę potem byliśmy na korytarzu. Zielone oczy dopadły nas momentalnie i zeskanowały z zaciekawieniem.
- Kayla, ja i panna Mason wychodzimy. Nie chcę słyszeć żadnego telefonu dopóki nie wrócę. Jasne? - powiedział formalnym, chłodnym głosem i nie czekając na jej odpowiedź złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wind. Spojrzałam przez ramię, Ruda stała tam i przyglądała się nam a w jej oczach płonęła zazdrość. A masz, kretynko!
- Panie przodem. - powiedział chłopak puszczając moją rękę. Wskazał na wnętrze metalowej puszki, pokazując bym weszła. Drzwi do windy zatrzasnęły się za nami. Staliśmy tylko we dwoje w małej, zamkniętej przestrzeni. Spojrzałam na Thomasa, uśmiechnął się pod nosem gdy zorientował się, że się na niego gapię. O kurczę. Spuściłam głowę zawstydzona. Thomas złapał moją dłoń i ścisnął ją lekko. Próbował dodać mi poczucia odwagi?
- Ah te windy. - powiedział a rozbawienie błysnęło w jego tęczówkach. Kąciki jego ust drżały. usilnie próbował powstrzymać uśmiech. No dalej, pozwól zobaczyć mi ten piękny uśmiech. Usłyszałam ciche piknięcie oznajmiające zatrzymanie windy. Westchnęłam cicho i nerwowo przygryzłam wargę. Właściwie gdzie idziemy? Wyszliśmy w ciszy przed budynek, ręka Thomasa znów chwyciła moją, ciągnąc mnie za sobą. Otworzył drzwi samochodu i pomógł mi wsiąść, ah przeklinam tę moją niezdarność. Gdyby nie ta jego pomocna dłoń wylądowałabym na chodniku, a tak tylko bardzo, powtórzę, bardzo niezgrabnie ale wsiadłam do środka. Uśmiechnęłam się nieśmiało. Thomas obiegł samochód i wsiadł na miejsce kierowcy. Poczułam ulgę jak włączył radio, nie będę musiała się odzywać. Usłyszałam dźwięk trąbki i od razu rozpoznałam melodię, lubię tą piosenkę! Zaczęłam kołysać się na boki w rytm muzyki, zamknęłam oczy by skoncentrować się bardziej. Kiedy w końcu uchyliłam powieki Thomas wpatrywał się we mnie z wyraźnym rozbawieniem. Jego tęczówki wwiercały się w moje nie ustępując. Momentalnie zawstydziłam się a moje policzki zalał róż. Och, czemu on mnie onieśmiela?
- Onieśmielam Cię? - czy on czyta mi w myślach? Tak, cholernie mnie onieśmielasz. Uśmiechnął się, widocznie moja cisza była dla niego wystarczającą odpowiedzią. Piosenka zbliżała się do refrenu, mojej ulubionej części utworu. Thomas wlepił wzrok w drogę, och dzięki Bogu. Teraz mogłam obserwować go do woli. Rękawy marynarki były podciągnięte ukazując jakiś drogi zegarek. Przeskanowałam go wzrokiem od góry do dołu chłonąc widok. Jest taki przystojny. Elena, przestań!
- Do you need me? Do you think I'm pretty? Do I make you feel like cheating? - jego piękny głos rozbrzmiał w całym samochodzie. Zarumieniłam się kiedy sens tej kwestii przetworzył się w moim mózgu. To tylko słowa piosenki Elena. Chłopak zauważył moje zaczerwienione policzki i puścił mi oko, co sprawiło, że ich kolor jeszcze bardziej się pogłębił.
- Słodka jesteś, kiedy się rumienisz - wyszeptał i jestem pewna, że zrobił to specjalnie bo kolejna fala gorąca przelała się przez moją twarz. Zaśmiał się cicho a moje serce podskoczyło, kiedy zauważyłam jak błysnął białymi zębami. Boże, ten jego pełny, chłopięcy uśmiech. Zapiera dech w piersiach, niepodważalnie. Podjechaliśmy pod jakąś knajpę. Wyjrzałam przez okno zapoznając się z okolicą. Była piękna, tam gdzie Thomas mnie zabiera zawsze jest pięknie. Wysiadłam z samochodu a moje ciało omiotło zimne powietrze. Wzdrygnęłam się kiedy ciarki przebiegły wzdłuż mojego kręgosłupa. Czemu do cholery nie pomyślałam o marynarce? Byłam kompletnie zaskoczona kiedy poczułam ciepły materiał opadający na moje ramiona. Do moich nozdrzy doszedł cudowny zapach, który znałam już od kilku dni. Zapach papierosów i perfum, pociągający jak jasna cholera. Przyjęłam okrycie bez sprzeciwień, na co Thomas uśmiechnął się zwycięsko. Przewróciłam oczami.
- Nie przewracaj na mnie oczami. - powiedział nie znoszącym sprzeciwu tonem. Zmarszczyłam brwi ale postanowiłam się nie odgryzać. Weszliśmy do lokalu. Och jak ciepło. Pod koniec października coraz częściej powiewa chłodem. Mój wzrok namierzył kominek i dziecięca radość rozlała się w moim wnętrzu pobudzając mnie do życia. Rozsiadłam się wygodnie w fotelu rozkoszując się ciepłem bijącym od roztańczonych ognistych płomieni. Thomas znów przeszywał mnie wzrokiem, jednak tym razem nie mogłam wyczytać z nich żadnych emocji.
- Dzień Dobry, panie Sangster. - powiedziała kelnerka,  i och jaka niespodzianka kolejna rudowłosa. Tak swoją drogą, serio, tu też go znają? Thomas skinął głową, widać było, że jej się podoba. Poczułam ukłucie zazdrości gdy wlepiała w niego te swoje zielone ślepia, ugh idź już. Jednak poczułam ulgę gdy zauważyłam, że jego cała uwaga skupiona jest na mnie. Ha! Kobieta położyła menu na stoliku i odeszła od stołu kręcąc tyłkiem. Wywróciłam oczami, żałosne. Otworzyłam kartę i przeleciałam wzrokiem po wyborze dań. Widząc ceny wybałuszyłam oczy i z trudem powstrzymywałam się przed otwarciem ust. Od razu straciłam apetyt, oh nie stać mnie nawet na deser. Odłożyłam kartę dań na stolik. Thomas podniósł wzrok znad swojej i podniósł brew.
- Wybrałaś już coś?- spytał. Wpatrywał się we mnie jak zazwyczaj zachowując kamienną twarz. Pokręciłam przecząco głową i uśmiechnęłam się lekko zasłaniając brzuch rękoma, och błagam wytrzymaj jeszcze trochę bez jedzenia.
- Nie jestem głodna. - odpowiedziałam cicho. Thomas opuścił z trzaskiem kartę a jego szczęka się napięła. Jest zły? Wyluzuj...
- Daję Ci pięć minut na wybranie sobie jakiejś pozycji z menu. - powiedział nie znoszącym sprzeciwu tonem. Nie stać mnie na żadne z dań. Nic nie kupię i będzie musiał to przyjąć do wiadomości. Westchnął głośno widząc, że nie zamierzam wykonać jego polecenia. Przywołał kelnerkę gestem ręki a ta w mgnieniu oka zmaterializowała się przy stoliku. Szybka jest.
- Poproszę bliny z łososiem, awokado i kremem z wasabi - powiedział a formalność przeszywała jego głos. Cholera, niech przestanie. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Ja dziękuję. - powiedziałam cicho i uśmiechnęłam się próbując przekonać samą siebie, że nie jestem głodna. Oczy kelnerki błysnęły rozbawieniem, och.... Szczęka Thomasa napięła się uwydatniając kości policzkowe, znowu się denerwuje. Nabrał powoli powietrza a później również niespiesznie je wypuścił.
- Dwa razy. - kelnerka zapisała na kartce zamówienie i odeszła od stolika zostawiając nas samych. Cholera, nie mam pieniędzy!
- Mówiłam, że dziękuję... - powiedziałam nerwowo. Thomas pochylił się nad stołem z wielką gracją a ja wciągnęłam szybko powietrze zatrzymując je w płucach.
- Znowu mi się sprzeciwiasz. Jesteś strasznie uparta. - Usiadł i rozsiadł się wygodnie w fotelu. Jego łokieć leżał na podłokietniku a palec wskazujący masował jego dolną wargę.
- Nie mam pieniędzy. Nie stać mnie na to co zamówiłeś. - przyznałam nieśmiało czerwieniąc się. Przekręcił głowę przyglądając mi się z zaciekawieniem, irytacją? Nie wiem. Och... przykro mi, że nie jestem tak bogata jak ty.
- Myślałaś, że pozwolę Ci zapłacić? - zmarszczył brwi, był widocznie zdziwiony. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem i uniosłam brew.
- Naprawdę masz o mnie tak złe zdanie? - spytał i zrobił minę jakby brak mojej odpowiedzi sprawiał mu fizyczny ból. Nie wiedziałam co miałam odpowiedzieć. Pokręciłam przecząco głową bardzo powoli. Zdawało się, że jego ciało rozluźniło się,i dopiero teraz można było zauważyć jak spięty był. Skubałam nerwowo swoje paznokcie, zapanowała niezręczna cisza. Moje myśli szybowały gdzieś daleko, aż w końcu zatrzymały się na pracy. Odtwarzałam wydarzenia z biura, te wszystkie rude kobiety, brak moich znajomych, te zmiany. Zmarszczyłam brwi zagłębiając się w swoich rozmyśleniach.
- Coś Cię męczy. O czym tak gorączkowo rozmyślasz? - spytał Thomas a ja wzdrygnęłam się lekko, przywołana do rzeczywistości.
- O n..niczym - zająkałam się, cholera. Thomas był widocznie usatysfakcjonowany tym jak jego obecność na mnie działała.
- Elena, onieśmielam Cię? - Co za głupie pytanie. Jasne, że tak. Ta jego dominacyjna aura była niemal przytłaczająca. Znów pokręciłam głową przecząc własnym myślom.
- Co się stało w pracy? - zapytałam odważnie. Thomas poprawił się na fotelu, rozsiadając się jeszcze wygodniej. Nasza rozmowa skręcała na biznesowy tor, co było jednoznaczne z tym, że jest w swoim żywiole. W jego oczach dostrzegłam dziwny błysk... podekscytowania?
- Co ma pani na myśli, panno Mason? - Och, czemu tak formalnie. Znamy się od tylu lat a on wyjeżdża mi z panną Mason, błagam.
- Mam na myśli te zmiany, rudowłose kobiety, brak moich starych znajomych... - powiedziałam kiwając głową przy każdej wymienianej rzeczy. Thomas uśmiechnął się delikatnie ale uśmiech ten nie dotknął jego tęczówek.
- Masz coś do rudych dziewczyn? - spytałam podejrzliwie gdy nie odpowiedział. Zmarszczyłam brwi przyglądając mu się uważnie. Pokręcił głową uśmiechając się, lecz nie był to jeden z tych uśmiechów, które przyprawiały mnie o zawrót głowy. Kelnerka przyniosła nasze dania, pachniało pysznie. Mój brzuch zaburczał przeraźliwie. Och a jakie pyszne!
- Nie, Elena, nie mam nic do rudych kobiet. A co do firmy, wprowadziłem parę zmian - wzruszył ramionami.
- Zwolniłeś wszystkich dotychczasowych pracowników? - zadałam pytanie, które najbardziej mnie trapiło. Jeśli tak, to znaczy, że straciłam pracę.
- Nie. - odpowiedział i odkaszlnął. Och, jaka ulga. Moje ciało wyraźnie się odprężyło po usłyszeniu tego co chciałam usłyszeć i głośno wypuściłam z siebie powietrze.
- Przeniosłem ich. - wyjaśnił. To znaczy, że mnie też? - Ale dla Ciebie mam inna ofertę. - on serio czyta mi w myślach. - Chciałbym, żebyś została moją osobistą asystentką. - Co?! Nie!
- Co? - konsternacja, tylko to można było wyczytać z mojej twarzy.
- Zaczynasz od jutra. - Och, skąd ma pewność, że się zgodzę? Pewnie zdaje sobie sprawę, że nie mam wyjścia... Otworzyłam usta by mu się sprzeciwić ale spiorunował mnie wzrokiem. Taka moja natura, co chwila się stawiam. Moja niezależność cierpi. Gościu totalnie mnie zdominował. Jego telefon zadzwonił a on nie odrywając ode mnie wzroku przycisnął go do ucha.
- Halo! - powiedział z irytacją w głosie a ja aż podskoczyłam na fotelu słysząc jego chłodny ton. Tak traktuje swoich pracowników i chce bym była jego asystentką? Przełknęłam głośno ślinę, na samą myśl o tym strach wypełnia moje ciało. Po krótkiej chwili rozłączył się i zamknął oczy próbując się uspokoić. Och, nie lubię go wkurzonego. Spuściłam wzrok nie chcąc doświadczać jego chłodnego spojrzenia.
- Idziemy. Odwiozę Cię do domu. - podniósł się raptownie i rzucił na stół pieniądze. Zdecydowanie więcej niż wynosił rachunek. Byłam zdziwiona nagłym zwrotem akcji. Wstałam niepewnie i od razu poczułam jego dłoń w swojej.
- No chodź. - poganiał mnie ciągnąc w stronę samochodu. No idę, idę. Podróż przebiegła w kompletnej ciszy, nie licząc kilku westchnień z mojej strony. Kilka razy spłonęłam rumieńcem kiedy Thomas przyłapał mnie na gapieniu się, ale co poradzę na to, że jest tak przystojny. Zaparkował samochód pod moim blokiem i wysiadł z samochodu bez słowa. Nawet nie próbowałam otwierać drzwi, wiedziałam, że są zamknięte. Złapałam Thomasa za rękę, gdy pomagał mi wygramolić się z samochodu.
- Cóż za gracja. - powiedział a jego ton zdradzał rozbawienie. Nikły uśmiech zamajaczył na jego ustach ale zaraz zniknął. Z każdym krokiem byliśmy coraz bliżej drzwi wejściowych. Nie! Nie chcę, żeby sobie poszedł. Wspięłam się na trzy niskie schodki prowadzące do wejścia i odwróciłam się by się pożegnać.
- Odprowadzę Cię do mieszkania. - powiedział i otworzył drzwi od klatki wskazując gestem ręki bym weszła pierwsza. Zmarszczyłam brwi nie wiedząc czego mam się spodziewać. Szliśmy w ciszy co było trochę niezręczne ale cały czas czułam jego oszałamiający zapach, który pozwalał mi się zrelaksować. Wspinaliśmy się po schodach słysząc głuchy stukot moich szpilek. Kiedy dotarliśmy do mojego mieszkania uśmiechnęłam się smutno, nie chcę, żeby szedł. Stał na przeciwko mnie, skanując mnie wzrokiem. Spojrzałam na jego oczy, zabłyszczały groźnie na co zachłysnęłam się powietrzem. Thomas zrobił krok do przodu, nasze ciała praktycznie się stykały. Podniósł rękę i złapał mnie za kark a drugą objął mnie w talii przyciągając bliżej siebie. Wszystko działo się tak szybko! Raptownie naparł na moje usta, a ja przysięgam, upadałabym gdyby nie to, że mnie trzymał. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze i chwilę potem czułam jak łapczywie odkrywa zakamarki wnętrza moich ust. Nasze języki toczyły walkę przyjemnie się o siebie ocierając.
- Tommy. - Jęknęłam cicho gdy poczułam jego ręce na moich udach. Uniósł mnie na co instynktownie oplotłam nogi wokół jego bioder. Pocałunek był tak intensywny, że powoli zaczynało braknąć mi tchu. Wplotłam palce w jego włosy pociągając lekko, są takie miękkie! Już teraz wiem, że mogłabym miętolić je cały czas. Thomas przygryzł moją wargę i pociągnął lekko po czym oderwał się ode mnie i oparł swoje czoło o moje. Dyszał ciężko próbując uregulować oddech. Szczerze, też miałam z tym problem.
- Bałem się, że już nigdy nie usłyszę tego z Twoich ust.

_________________________________________________________________________________
Link do piosenki : [KLIK]
Przepraszam za wszelkie opóźnienie ale rodzina w odwiedziny przyjechała i chciałam spędzić z nimi trochę czasu.
Co do rozdziału, muszę przyznać, że pisanie go szło mi bardzo opornie, praktycznie zmusiłam się by go dokończyć i szczerze średnio mi się podoba ale nie chciałam byście dłużej czekali.
Także, miłego czytania :) Może komuś jednak przypadnie do gustu.
Do następnego! x

1 komentarz:

  1. Kurcze, kurcze, kurcze...
    Ta końcówka, po prostu cudo! Już myślałam, że Tommy nigdy jej nie pocałuje. Opisałaś to w taki sposób, że momentalnie zaparło mi dech. Chłopak niby jest wredny i suchy, ale jednocześnie ma w sobie tyle uroku i słodyczy. Nie dziwię się, że Elena nie wie, jak ma się przy nim zachować. Mnie ktoś taki również bardzo by onieśmielał.
    Cóż mogę powiedzieć, jest super. Z niecierpliwością czekam na więcej!
    Ściskam i pozdrawiam, Marina. ♥

    OdpowiedzUsuń

Do komentarzy proszę wklejać linki własnych blogów :) z chęcią zajrzę i również zostawię komentarz.